piątek, 23 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ II

 Zagadki po woli zaczną się wyjaśniać... A może będzie ich jeszcze więcej?
Kto wie... sama boję się swojej wyobraźni.
Rozdział usuwany trzy razy i pisany od podstaw. Miałam zbyt wiele pomysłów w końcu jednak zostałam przy tej najdelikatniejszej wersji. Uznałam, że wprowadzenie zbyt dużej akcji już teraz mogłoby spowodować zbyt szybkie wypalenie się odpowiadania.
Aby nie spoilerować powiem tylko, że w kolejnym rozdziale bardziej przypatrzymy się członkom zespołu i ich indywidualnym charakterom (przynajmniej takie mam plany, co z tego wyjdzie - nie wiem)
Dla Was ogłaszam coś na wzór konkursu! A mianowicie, chodzi o nazwę dla naszego zespołu. Co prawda mam jedną, ale nie jest ona za dobra. Swoje propozycje możecie zgłaszać w komentarzach. Mogą być w języku polskim, angielskim, koreański, japońskim czy też jakim tam sobie zażyczycie. Jednak jeśli będą inne niż w naszym ojczystym języku, podeślijcie mi też Wasze tłumaczenie, ponieważ nie chciałabym sama ich interpretować.
No to się dzisiaj rozpisałam. Kończę w takim razie i odsyłam Was do czytania oraz komentowania.
~ Mata ne

- CHOLERA! – Mizu przetarła oczka słysząc ostry, zdenerwowany głos swojej opiekunki oraz odgłos tłuczonej porcelany. Elektroniczny zegar z różowym Jigglypuff wskazywał za pięć piątą. Dziewczynka przezornie wyłączyła budzik, aby nie dzwonił za pięć minut, po czym wyszła spod kołdry. Jej nie mały pokój rozświetlały pierwsze promienie słoneczne, zza okna można było zobaczyć panoramę Tokyo. Mieszkała na dwudziestym piątym piętrze jednego z najdroższych budynków w mieście, miała wszystko, czego tylko zapragnęła… Pomyśleć, że jeszcze nie dawno nie wiedziała jak wygląda porządne jedzenie.
Dziewczynka otrząsnęła się z rozmyślań. Już nie raz słyszała, że zachowuje się zbyt dorośle jak na swoje sześć lat. Nie chciała, aby jej oppa uważał ją za dziwną, dlatego od dłuższego czasu starała się przestać myśleć o tak poważnych rzeczach.
Złapała za swojego pluszowego pikachu (nie trzeba dodawać, że Mizu jest wielką fanką serii pokemon?), po czym wyszła z pokoju, aby sprawdzić, co stało się Tsuki.
Skierowała się do kuchni, ponieważ przeważnie tam rano można było zastać opiekunkę. Kobieta wściekała się nad rozbitą zastawą.
- Nie wchodź do środka Mizu-chan, bo się pokaleczysz. Zaraz to posprzątam. – Zwróciła się do dziecka z ciepłym uśmiechem na ustach w między czasie związując włosy w kitkę. – Idź do łazienki się umyć i ubrać, masz tam już przygotowane ubrania.
Mała w odpowiedzi skinęła głową i zniknęła za drzwiami. Tsuki szybko sprzątnęła rozbitą zastawę z podłogi i zaczęła nakładać wcześniej uszykowane kanapki na inny talerz.
Jej babcia, która była Europejką zwykła powtarzać, że jeśli rano przytrafiają nam się złe rzeczy to później cały dzień jest okropny. Mimo, że Tsuki nigdy nie wierzyła w zabobony, to tym razem po prostu czuła, że coś może pójść nie po jej myśli i bała się, że może to zdarzyć się w pracy. A przy jej zawodzie, gdy coś idzie nie tak jak trzeba to może mieć to złe konsekwencje dla całego kraju.
~ * ~
- Dzień dobry, oji-sama!
- Dzień dobry, Mizu-chan! – Kazuma uśmiechnął się do małej, gdy już wgramoliła się na kolana swojej opiekunki. – Naprawdę kiedyś nas zamkną za taką jazdę. – Mruknął mierząc dziewczyny wzrokiem.
- Niech spróbują. – Odparła Tsuki, po czym włączyła radio w samochodzie na stację z wiadomościami seiyū cichym głosem informował o aktualnych sytuacjach na drogach w mieście, w tym czasie dziewczynka podjęła rozmowę.
- Kazuma-sama wyspałeś się dzisiaj?
- Oczywiście, że tak.
- Ja też! I znowu nie pamiętam, co mi się śniło! I rano, jak wstałam, to Tsuki-sama coś potłukła! I obudziłam się przed budzikiem! I…
Mimo, iż Mizu często wykazywała inteligencję godną osoby dorosłej to jednak wciąż była dzieckiem.
Tsuki całkowicie wyłączyła się z trajkotania małej. Oparła podbródek o jej głowę i obserwując ulicę wdychała zapach truskawkowego szamponu dziewczynki.
Tak bardzo martwiła się o to dziecko. Lekarze mówili, że wszystko w porządku, że mała zadziwiająco dobrze się trzyma, ale menedżerka nigdy nie ufała psychiatrom. Jedyne, co najbardziej ją martwiło to dziura w pamięci dziewczynki sprzed okresu, gdy została odnaleziona przez zespół. Nie miała żadnych wspomnień. Nie wiedziała nawet, jakie jest jej prawdziwe imię i opiekunka wiedziała, że może to odbić się na przyszłości dziecka. Nie chciała, by mała popadła w depresję czy w traumę. Tak bardzo chciała jej szczęścia…
- Onee-san za mocno mnie ściskasz! Udusisz mnie! – Mizu zaśmiała się i poklepała Tsuki po dłoniach zaciśniętych na jej brzuszku.
- Przepraszam. – Menedżerka poluźniła uścisk rąk przeklinając się w duchu za zamyślenie.
- Jesteśmy. – Kazuma zatrzymał się przed jednym z wielu wieżowców w tej okolicy. Tsuki spojrzała przez okno i uśmiechnęła się blado. Błagała bóstwa o pomyślny dzień w pracy. Wysiadła z samochodu wyślizgując się spod dziewczynki, po czym stanęła naprzeciwko niej i przyłożyła palec wskazujący do jej noska.
- Bądź grzeczna dla wujka, nie rozmawiaj za dużo i nie przeszkadzaj mu w prowadzeniu. Uważaj na siebie w przedszkolu i nie rób wykładów filozoficznym swoim kolegom. Zjedz wszystko, co ci dadzą i nie narzekaj, że w domu masz lepsze, ci ludzie naprawdę się starają. Dobrze? – Poczekała chwilę na skinięcie głową Mizu, po czym kontynuowała. – O szesnastej odbiorę cię ja, albo Kazuma-san. Mamy dzisiaj próbę, chcesz iść z nami? – Mała pokiwała główką po raz drugi tym bardziej z większą chęcią. – Dobrze, ja idę. – Tsuki spojrzała na przyjaciela i uśmiechnęła się do niego. – Miłego dnia wam życzę.
Zatrzasnęła drzwiczki od samochodu, po czym skierowała swoje kroki w stronę budynku. Weszła do dużego holu i ukłoniła się przed strażnikiem wymieniając się uprzejmościami.
- Oh, Tsuki, jesteś już. – Tuż przy windzie stał jeden z jej współpracowników. Dziewczyna skinęła mu głową.
- Witaj, Kanou-san. – Zabrała z jego dłoni kubek z kawą, po czym upiła kilka łyków parującego płynu.
- To było dla szefa. – Mruknął mężczyzna stojący obok.
- A od kiedy to zajmujesz się przynoszeniem mu kawy? Poza tym Kirishima-san nie umrze, jeśli jej nie wypije.
Kanou tylko prychnął, po czym wszedł do windy, która otworzyła przed nimi swoje podwoje. Dziewczyna podążyła za nim.
- A ty nie robiłeś dzisiaj przypadkiem na nocną zmianę? – Tsuki spojrzała na współpracownika marszcząc brwi.
- Dzisiejszą nockę obstawiała Nanami-san.
- Aaa… - Dziewczyna skinęła głową przypominając sobie grafik.
- Ty też w końcu mogłabyś się wziąć za nocki.
- Wychowuję dziecko, Kanou-san! Do tego prowadzę zespół! Za miesiąc mam koncert! Nie mam zamiaru być chodzącym zombie w tak ważnym okresie.
Winda wydała z siebie charakterystyczny dźwięk i otworzyła się ukazując podłużny korytarz. Dwójka wysiadła z niego i ruszyła dziarskim krokiem. Tsuki dopiła szefowską kawę i wyrzuciła papierowy kubek do jednego z koszy na śmieci.
Po krótkiej chwili weszli do jednego z pomieszczeń. Był to duży, szary gabinet, pieszczotliwie nazywany przez wszystkich ‘głównym sztabem dowodzenia’. Na ścianie wisiał ogromny ekran, który w tym momencie wyświetlał siatkę ulic w Tokio. W centralnej części pokoju ustawione były biurka zawalone przez papiery i komputery. W środku znajdowały się także schody prowadzące do osobistego prezydium szefa.
- Kanou-san jesteś wreszcie. Już myślałem, że dopiero zrywasz ziarna na tę kawę.
- Kawy nie ma, za to jest Tsuki. – Mężczyzna wskazał na zbója, który z nim przywędrował, po czym usiadł na jednej z sześciu różowych puf ustawionych w kącie. Stały tam niepasujące do niczego. Głównym pomysłodawcą umieszczenia ich tam, była oczywiście Tsuki. Jej zdaniem o wiele lepiej obradowało się właśnie na nich niźli na szarych stołkach.
- Tsuki-san, nie mów, że wypiłaś moją kawę! – Mężczyzna o ciepłym acz stanowczym spojrzeniu utkwił swój wzrok w podwładnej.
- Oj! Co się tak unosisz?! Zdrowszy umrzesz. – Po tym stwierdzeniu zajęła miejsce koło Kanou-san. Za chwilę dołączyła do nich reszta ekipy.
Kirishima, jako szef usiadł naprzeciwko czwórki zgromadzonych.
- W nocy Nanami i jej grupa patrolowała miasto – tutaj spojrzał na pustą pufę, którą zazwyczaj zajmowała krótkowłosa kobieta – jednakże nie mieliśmy żadnych poważnych zgłoszeń. Na dobrą sprawę wszystkim zajęła się policja. Jednak my mamy do spisania raport z ostatniego wybuchu w Shibuya.
Wszyscy wydali z siebie jęk rozpaczy.
- Przecież nikt nie zginął ani nie został ranny, po co pisać raporty? – Kobieta o imieniu Saori i pięknych kręconych włosach spojrzała po swoich współpracownikach, na końcu zawieszając wzrok na szefie.
- Ja tam nadal nie rozumiem, dlaczego to my piszemy raporty. Nie powinien zajmować się tym ktoś z archiwalnego? Przecież my tu odwalamy cała robotę! Nie dość, że ścigamy, łapiemy, przesłuchujemy to jeszcze raporty piszemy! I po co tutaj tyle działów? – Hikaru, najmłodszy z ekipy wyraził swoje niezadowolenie, ale umilkł pod spojrzeniem Kirishimy.
- Piszemy raporty, ponieważ zawsze jesteśmy w akcji i my wiemy najlepiej, co się dzieje. Archiwalni są od tego, żeby te raporty wrzucić później na serwer.
Wszyscy westchnęli ciężko, po czym skierowali się z puf do swoich stanowisk przy komputerach.
~ * ~
- Mamy zgłoszenie, z Taito. Grupa terrorystów napadła na bank. – Kirishima oznajmił ten krótki komunikat swojej ekipie, ale nie zdawali się być oni tym zbytnio poruszeni.
- Nie może zająć się tym policja? – Tsuki uderzyła głową o blat biurka mnąc w dłoniach kolejną kartkę papieru.
- To my jesteśmy od zajmowania się terroryzmem w kraju. – Głos szefa był na tyle ostry, by wszyscy odłożyli na bok swoje poprzednie zajęcia i wstali z miejsc.
- ‘To my jesteśmy od zajmowania się terroryzmem w kraju’ – Przedrzeźniła swojego przełożonego Tsuki. – To tylko napad na bank! Jakby to był atak na metro czy coś! Nie wiem, ale zwykły napad na bank! Ja się stąd nie ruszam. Niech Kanou-san się tym zajmie. Jak chcesz to możesz sobie do pomocy wziąć moją grupę.
- Tsuki! – Kirishima stanął przed dziewczyną, a ta leniwie podniosła na niego wzrok i zamachała mu kartką przed oczami.
- Mam raport do dokończenia. – Wyszczerzyła do niego zęby, po czym zabrała się za pisanie. Saori zachichotała cicho i także powróciła do kontynuowania swojego poprzedniego zajęcia. Szef westchnął głęboko, po czym machnął ręką.
-Kanou-san przygotuj grupę swoją i Tsuki ja zadzwonię po negocjatora. Pozostali wracać do raportów! Wszystko ma być dzisiaj skończone!
Dwa razy nie było trzeba powtarzać, wszyscy zabrali się do pracy, a Kirishima skierował się do swojego osobistego gabinetu.
- Czasami dziwię się, że dyrektor tyle z nami wytrzymuje. – Tsuki poczuła na sobie palące spojrzenie Hikaru.
- Marudzisz młody. Ja powiedziałam, że nie będę zajmowała się takimi pierdołami. Od tego jest policja, a nie my. Sami załatwiliby to w pięć minut, ale muszą narobić trochę zamieszania i nas wezwać, a premier nie po to powołał naszą jednostkę. Mamy zajmować się tylko poważnym sprawami. A teraz wracać wszyscy do raportów! Przecież to takie ważne zadanie!
Dziewczyna prychnęła, po czym na powrót zajęła się wypełnianiem rubryk.
Jak dziś pamiętała ten dzień, gdy do jej drzwi zapukały trzy osoby ubrane na czarno mówiące jej, że jest aresztowana. Przeczuwała, dlaczego, ale nie chciało jej się wierzyć, że ją dorwali. Po pierwsze – nielegalny hazard (z tym, co prawda skończyła, ale jeszcze do niedawna było to jej główne zajęcie). Po drugie – hackerstwo i tamtego dnia, gdy na siłę wyciągnięto ją z domu, główne jej podejrzenia padły właśnie na ten punkt. Wiedziała, że usprawiedliwianie się tym, iż hakowała tylko, aby usuwać strony internetowe zrzeszające terrorystów, nazistów i różnych, dziwnych organizacji religijnych, nic nie da.
Mieli podstawy do tego by zamknąć ją na kilka lat. Jak wielkie było jej zdziwienie, gdy postawili ją przed samym premierem, który oznajmił jej, że ma dwa wyjścia, albo będzie pracowała dla państwa w organizacji, którą można nazwać tajną policją, albo wsadzą ją za kratki. Oczywiście nie wahała się z wyborem.
Głównym jej zadaniem w jednostce było, więc hackerstwo, ale uczestniczenie w akcjach wcale nie należało do jej słabych stron.
- Tsuki-san! Mamy dwa tysiące trzynasty, a nie dwunasty! – Saori pochylająca się nad prawym ramieniem współpracownicy teatralnie uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
Tak, raporty to była zdecydowanie słaba strona Tsuki.
~ * ~
- Raz, dwa, raz, dwa, raz, dwa...Do rytmu! Dobrze! Kaoru, niżej na nogach! Ale nie tak nisko! – Menedżerka przechadzała się przed tańczącym zespołem nanosząc małe poprawki. – Patrzcie w lustra, a nie na mnie. Mnie tu nie ma. Lustra są waszą publicznością!
Muzyka zaczęła po woli się wyciszać, a chłopcy wykonali ostatni popisowy ruch, po czym położyli się na panelach oddychając ciężko.
- Bardzo dobrze wam poszło. Jest jeszcze kilka niedociągnięć, ale to nowy układ, myślę, że nie będzie źle. – Tsuki spojrzała na zegarek – Mamy godzinę dziewiętnastą myślę, że na dzisiaj wystarczy ćwiczeń. Może chodźmy coś zjeść?
- HAAAI! – Rozległ się równy, pozbawiony energii okrzyk pięciu facetów, którzy z trudem zbierali się z podłogi. Dziewczyna zaśmiała się cicho, pomogła im pozbierać rzeczy i ustawić sprzęt do osobnego gabinetu, po czym wszyscy wyszli na rześkie, wieczorne powietrze.
Tsuki cieszyła się, że jej poranne obawy się nie spełniły i nic złego się nie stało.
- Dzień się dopiero zaczyna! Chodźmy napić się sake! – Kaoru uniósł pięść do góry, ale zaraz ją opuścił, gdy zobaczył wściekłe spojrzenie menedżerki.
- Zamknij się.

2 komentarze:

  1. Rozdział cudowny *-* Wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale byłam troszkę zajęta ^^" Akcja wciąga, zwłaszcza, że jest owiana aurą tajemniczości i dobrze rozplanowana. Mówisz, że boisz się swojej wyobraźni, tak? To ja też się boję twoich pomysłów. Ale na jaki byś nie wpadła, na pewno stworzysz coś super, bo jesteś kreatywną osobą. Co do nazwy zespołu, hm... Łatwiej będzie coś wymyślić po dokładniejszym zapoznaniu się z postaciami. Spróbuję znaleźć jakąś nazwę i dam ci znać ^^ Pozdrawiam i życzę dużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Okej, nareszcie zabieram się za czytanie i komentowanie.
    Na początku już miałam wymyśloną jakąś tam nazwę dla zespołu, ale stwierdziłam, że to po prostu banał... No i nic z tego nie wyszło, ale mam nadzieję, że już masz coś na myśli.
    Przyjemny ten rozdział, nie ma co :D Tsuki to wcielenie Twojej osoby, prawda? Jeżeli tak, to bardzo mi się podoba.
    Haha, zamiast "marudzisz młody" przeczytałam "Mariusz młody" i tak sobie rozkminiam co to za Mariusz się tu nagle pojawił xD
    Czekam na jakąś konkretną akcję z aktami przemocy itd ^^ Uwielbiam to opowiadanie, bo jest kryminalnie naładowane, tylko czekać aż wybuchnie! Oglądasz przypadkiem Wzór, albo Kryminalne Zagadki, Kości może? :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń