Rozdział jest jaki jest. Cały czas zastanawiałam się czy nie nazwać go prologiem, no ale niech już sobie będzie rozdziałem.
Jest krótki i nie zawiera za wiele opisów, bo naprawdę nie chciałam tego robić. Jak na razie to ma być tylko coś na wzór wprowadzenia... Więcej będzie w następnej notce.
Nie nudzę więcej i zapraszam do czytania oraz komentowania ^^
~ Mata ne
- I want your love, I want your lips, I want your body… –
Młody chłopak przyglądając się swojemu ciału w lustrach wywieszonych na
ścianie, wykonał ruch, który w jego zamierzeniu miał być piruetem, ale skończył
się tylko salwą śmiechu zaserwowaną przez kompanów. Młodzieniec prychnął cicho,
po czym powtórzył ruch raz jeszcze wkładając w to całą swoją energię. Wybił się
prawą nogą od posadzki i wciąż będąc w powietrzu okręcił ciało wokół własnej
osi. Wylądował na podłodze w lekkim przyklęku, po czym wyprostował się i posłał
pogardliwe spojrzenia trójce chłopaków.
- Pozer. – Mruknął jedyny blondyn na sali, po czym wstał i
zaczął przeglądać jedną z wielu kartek rozrzuconych na parapecie. Zaraz też
znajomi poszli w jego ślady. Rozsiedli się na podłodze tworząc coś na wzór
okręgu, pomiędzy nimi jednak po zostało kilka luk.
- Nie uważacie, że użycie tutaj ‘yeobo’* jest trochę zbyt…
ekstremalne? – Głos zabrał chłopak, który chwilę wcześniej dał popis tańca.
- Ekstremalne? Serio? To tylko ‘yeobo’. – Blond diva po raz
kolejny skrytykowała młodszego chłopaka.
- Chodzi mi o to, że ‘yeobo’ używa się, gdy mówimy o naprawdę
poważnym związku tak jak, na przykład w małżeństwie.
- No to przecież ten typek ją kocha, tak? Ugania się za nią
jak szczeniak, mówi że wszystko by dla niej zrobił i tak dalej. Niby więc
dlaczego nie mógłby zwrócić się do niej w ten sposób?
- Po prostu ‘jagiya’** by tu lepiej pasowało. – Maknae
zespołu uciekł wzrokiem i przygryzł wargę. Nie lubił wdawać się w konflikty z kolegami.
Zbyt bardzo bał się ich stracić, a wydawało mu się, że to może nastąpić po
każdej mniejszej sprzeczce. Najprawdopodobniej umarłby, nawet gdyby miał
pożegnać się, chociażby z Junem, który drażnił go najbardziej ze wszystkich.
- To bez sensu! – Jeden z nich przeciągnął się i głośno
ziewnął. – Po co Tsuki daje nam takie teksty, skoro doskonale wie, że to nijak
do nas nie pasuje? Nie wyobrażam sobie nas w tym utworze…
- Każdy zespół musi mieć nagraną balladę oraz typową piosenkę
o miłości. – Za ich plecami rozległ się władczy, kobiecy głos. Wszyscy jak na
komendę zerwali się na nogi. Dziewczyna z surowym wyrazem na twarzy podeszła
bliżej. Za nią podążał jeszcze jeden chłopak, trzymając na rękach małą
dziewczynkę. – Wiem, że wam to nie pasuje, ale nic na to nie poradzimy. Ja
także nie czuję się dobrze, gdy myślę o tej piosence, ale musimy być silni i
pokazać światu, że potrafimy zrobić wszystko. Musimy być mistrzami w tym, co
robimy.
- FIGHTING! – Wszyscy krzyknęli równo, jakby wcześniej
ćwiczyli to, co najmniej kilka godzin, po czym zajęli swoje miejsca na
podłodze, tym razem luki wypełniły się i przez ich ciała zostało utworzone
niemal idealne koło.
- Przejrzeliście teksty? Macie jakieś propozycje co do
ewentualnych zmian? – Dziewczyna rozejrzała się po twarzach przyjaciół.
- Taka-chan miał pewną ofertę. – Wszyscy spojrzeli na
chłopaka zajmującego miejsce po prawej stronie menedżerki. – Chodzi o słowo
‘yeobo’ użyte w drugiej zwrotce. – Chłopak wskazał palcem, o które miejsce
dokładnie chodzi. – Taka-chan myśli, iż
to słowo wyraża zbyt wiele by je tu użyć i lepszym rozwiązaniem było by
‘jagiya’.
- Szczerze mówiąc także o tym myślałam. – Tsuki jeszcze raz
spojrzała na tekst. – Ale nie odpowiada mi to wtedy do rytmiczności tekstu. Co
prawda oba wyrazy zawierają odpowiednią ilość sylab, ale ‘jagiya’ nie rymuje
się z pozostałą częścią treści. Niestety Taka-chan, muszę odrzucić Twój
wniosek.
Najmłodszy chłopak pokiwał gorliwie głową. Menedżerka uśmiechnęła się do niego ciepło,
po czym wyjęła z torby pięć kolorowych flamastrów.
- Zajmiemy się przydzieleniem tekstu, a później ogarniemy
muzykę. Wątpię, abyśmy wyrobili się z tym dzisiaj, ale do końca tygodnia musimy
to skończyć. – Mówiąc to podała każdemu z nich przyrząd do pisania.
- Oji-sama***, mogę? – Dziewczynka błagalnie spojrzała na
Kazume, a raczej na flamaster, który dzierżył w dłoni. Z uśmiechem na ustach
podał go Mizu, która nie czekając długo zaczęła ozdabiać jego tekst fioletowymi
serduszkami. Po hali rozległ się cichy chichot każdego z członków zespołu.
- Dobrze więc, rozpocznijmy.
~ *
~
- Amuna da derigo wa Rock and Roll – Kaoru zaśpiewał, a
raczej zawył partię jednej z piosenek, po czym odchylił swoje ciało do tyłu i
położył się na posadzce przymykając oczy. Tsuki wyglądała jakby chciała coś
powiedzieć, ale powstrzymała ją od tego Mizu kładąc palec wskazujący na swoich
usteczkach. W jej oczach zajaśniała iskierka.
Dziecko stąpając na paluszkach podeszło do chłopaka i
przystawiło swoją anielską twarzyczkę do jego twarzy, po czym… krzyknęło.
- OJI-SAMA! WSTAWAJ!
Jej piskliwy głosik sprawił, że prawie wszyscy zebrani na
hali zatkali uszy, a Kaoru automatycznie podniósł się do pionu i prawie
szlochając zaczął rzucać pod nosem przekleństwami.
- Jak ty się wyrażasz przy dziecku? – Lider podszedł do
dziewczynki i wziął ją na ręce całując ją przy okazji w czółko, na co mała
odpowiedziała mu perlistym śmiechem.
- Dobra nie wiem jak wy, ale ja się zwijam. Obiecałem ojcu,
że wrócę wcześniej. Ten staruch po woli przestaje dawać sobie radę. – Jun
spojrzał po wszystkich na sali po czym pomachał im dłonią i wyszedł z
pomieszczenia.
- No dobrze, w takim razie może dajmy sobie spokój na
dzisiaj? Wszyscy jesteśmy zmęczeni. – Yukichi spojrzał na menedżerkę, która
przysypiała na stojąco.
- Tak, masz rację. – Dziewczyna uśmiechnęła się do lidera i
zaczęła zbierać rzeczy z podłogi, po chwili z pomocą przyszedł jej Takanori.
Gdy wszystko było na miejscu i wspólnie stwierdzili, że hala
nadaje się do użytku oraz cały sprzęt został schowany, wyszli na zewnątrz. W
ich twarze uderzył chłodny wiatr. Yukichi ostrożnie objął ramieniem maknae na
co ten posłał mu ciepły uśmiech. Tsuki, która przyglądała się tym poczynaniom z
boku, zachłysnęła się powietrzem. Postanowiła jednak, że na chwilę zgromi w
sobie yaoistyczne popędy.
- Kaoru idziesz z nami?
- Pewnie, że tak. – Raper podbiegł do dwójki przyjaciół, po
czym pomachali reszcie i zniknęli za pierwszym zakrętem.
Dziewczyna spojrzała na Kazume, który stał przy samochodzie z
dzieckiem na rękach. Mała spała z błogim uśmieszkiem na ustach.
- Odwieziesz nas do domu? – Tsuki spojrzała na chłopaka,
który kiwnął głową uśmiechając się lekko. Otworzył drzwi od samochodu i położył
Mizu na tylnych siedzeniach w tym czasie menedżerka zajęła swoje miejsce.
Po chwili wyruszyli z podjazdu.
- Wpadniesz po nas jutro rano? Dzisiaj złapały nas ogromne
korki i o mało, co nie spóźniłyśmy się do przedszkola. – Tsuki przygryzła wargę
i starała się posłać przyjacielowi seksowne spojrzenie, ale skończyło się to
tylko na niekontrolowanym wybuchu śmiechu tamtego. Dziewczyna prychnęła niczym
obrażona kotka jednak musiała minąć chwila nim kierowca nie opanował emocji.
- Przepraszam. – Odchrząknął, po czym podjął wcześniejszy
temat. – Tsuki-sama, kiedy w końcu kupisz sobie samochód? Nie oszukujmy się, jesteś
wszechstronnie utalentowaną osobą, więc zrobienie prawa jazdy nie stanowiłoby
dla ciebie problemu, na brak pieniędzy raczej narzekać nie możesz, więc kupno
auta i miejsca parkingowego czy też nawet benzyny w niczym tu nie przeszkadza. Ja
mogę przyjeżdżać po ciebie o każdej porze dnia i nocy, ale czy nie byłoby ci
łatwiej?
- Może i tak, ale pomyśl o tym, jaki to niebezpieczny środek
lokomocji. Tyle się teraz mówi o różnych wypadkach, a pomyśl jeszcze o napadach
terrorystycznych, podkładaniu bomb…
- Tsuki-sama, proszę cię, naprawdę? – Kazuma spojrzał na
swoją przyjaciółkę z miną a’la ‘What the fuck’, po czym zatrzymał się na
podjeździe przed jednym z większych wieżowców w centrum Tokyo.
- Widzę cię tu jutro o szóstej. Nie spóźnij się. – Menedżerka
ostatni raz spojrzała na rapera, po czym wysiadła z samochodu, bardzo
delikatnie wzięła na ręce wciąż śpiącą dziewczynkę i ruszyła w stronę
mieszkania.
Jeszcze wtedy nie zdawała sobie sprawy, że właśnie minął
jeden z ostatnich tak spokojnych dni.
* yeobo - 'kochanie', ale jak już było wytłumaczone w tekście, jest ono używane przy poważnych związkach, na przykład w małżeństwie.
** jagiya - 'kochanie' używane na przykład, gdy dziewczyna zwraca się do swojego chłopaka. Już nie tak 'ekstremalne' jak 'yeobo'
*** oji - 'wujek' z języka japońskiego. Zastanawiałam się długo jakiego słowa tu użyć, bo 'senpai' jest za bardzo oficjalne, a 'braciszku (oni-san), zbyt... ciapowate? Dlatego zostałam przy wujaszku.
~ Dziękuję Kotori za przypomnienie o gwiazdkach.
* yeobo - 'kochanie', ale jak już było wytłumaczone w tekście, jest ono używane przy poważnych związkach, na przykład w małżeństwie.
** jagiya - 'kochanie' używane na przykład, gdy dziewczyna zwraca się do swojego chłopaka. Już nie tak 'ekstremalne' jak 'yeobo'
*** oji - 'wujek' z języka japońskiego. Zastanawiałam się długo jakiego słowa tu użyć, bo 'senpai' jest za bardzo oficjalne, a 'braciszku (oni-san), zbyt... ciapowate? Dlatego zostałam przy wujaszku.
~ Dziękuję Kotori za przypomnienie o gwiazdkach.
Pierwsza sprawa, zanim cokolwiek powiem, otóż... "Jeszcze wtedy nie zdawała sobie sprawy, że właśnie minął jeden z ostatnich tak spokojnych dni."
OdpowiedzUsuńNie możesz tak kończyć rozdziałów, tak? Nie wolno, bo moje małe serduszko i chora wyobraźnia mnie zabiją, więc nie wolno...
I mój Takanori i Yukichi tacy sooo sweeet *-*
Zapowiada się coś naprawdę wielkiego :3 Ja chce więcej nio~~ Czekam na kolejny rozdział i weny życzę <3
Spodziewałam się takiej reakcji na to zakończenie... Ale muszę tak zrobić, aby przyciągnąć Waszą uwagę <3
UsuńPo wypiciu kropli walerianowych moja radość raczej została ukryta wewnątrz mnie :D Chociaż gdybym ich nie wypiła to pewnie teraz nie miałabym monitora... A wszystko przez to ostatnie zdanie, które już tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że coś będzie się działo. Na razie nie pamiętam za bardzo postaci, dlatego zaglądałam co chwilę do pierwszej notki, ale pewnie z czasem to się zmieni - mogę się pochwalić, że zapamiętałam Kazume i Mizu :D
OdpowiedzUsuńRozdział mógłby być prologiem, ale równie dobrze rozdziałem i to nie takim sobie rozdziałem, bo ciekawym jak smok! Wciągnęłam się totalnie i kurcze... Teraz płaczę, bo nie widzę dalszego ciągu. Chyba zapomniałaś o tłumaczeniu tekstu z gwiazdkami :D Bo tak sobie czytam i szukam jakiejś legendy czy coś w ten deseń a tu ni ma :D W każdym razie wiedz, że czekam na kolejny rozdział!!! Hwaiting!